4.3.16

Jakie czekoladki jada król Belgii?





W Belgii istnieje instytucja liweranta dworskiego, czyli dostawcy zaopatrującego dwór królewski w określony produkt. Obecnie na liście jest ponad 100 rzemieślników i przedsiębiorstw, którzy dobra wszelakie dostarczają królowi: samochody, napoje, zabawki, artykuły papiernicze... W Belgii nie mogło oczywiście zabraknąć na owej liście czekoladek.


Zanim jednak przejdę do moich ulubionych belgijskich produktów może jeszcze kilka słów o tym, co oznacza tytuł liweranta dworskiego, czyli Fournisseur Breveté de la Cour de Belgique. Po raz pierwszy przyznano go w 1833 roku, czyli 3 lata po tym, jak Belgia uzyskała niepodległość po powstaniu przeciwko dominacji holenderskiej. Tytuł dostawcy królewskiego dworu miał być wyróżnieniem za jakość i regularność dostaw. Tytuł jest przyznawany nieodpłatnie i daje prawo używania go, wraz z herbem królewskim, w dokumentach, na opakowaniach produktów, czy w witrynach sklepowych. Herbu królewskiego jednak nigdy nie można użyć w logo przedsiębiorstwa.

Tytuł wygasa automatycznie przy zmianie monarchy, każdy nowy król czy królowa mogą wybrać swoich dostawców. Tytuł wygasa również z chwilą śmierci posiadacza tytułu, ale także w przypadku sprzedaży przedsiębiorstwa, zmiany profilu działalności, czy zmiany nazwy. Tytuł liweranta dworskiego nie daje monopolu i danego produktu może dostarczać kilku przedsiębiorców. Monarcha może również dowolnie zmieniać listę zgodnie ze swoimi potrzebami. Obecnie na liście znajduje się 8 producentów czekoladek.




Jednym z dworskich liwerantów czekoladek jest Leonidas. To dla mnie pierwsze prawdziwe belgijskie czekoladki, które kupowałam w Brukseli zanim ten producent został wybrany dostawcą dworu. Pamiętam moje pierwsze wyjazdy służbowe do stolicy Europy, kiedy z otwartymi szeroko oczami patrzyłam na brukselskie sklepy (ba, salony) czekoladek. Za pierwszą dietę na delegację służbową kupiłam pudełko Leonidasów w sklepie przy Grand Place. Teraz Leonidas ma tam ładny salon, wtedy wyglądało to mniej dostojnie, ale i tak pudełko Leonidasów wiozłam jak skarb, w samolocie cały czas trzymałam na kolanach, żeby czekoladki dojechały w jak najlepszym stanie. Dla Belgów Leonidas to nie jest jednak najbardziej luksusowa marka, dla mnie wtedy była spełnieniem marzeń. A historia przedsiębiorstwa zaczyna się na początku XX wieku, kiedy Grek Leonidas Georges Kestekides wyjechał do Stanów Zjednoczonych i tam założył firmę cukierniczą. W 1910 roku przyjechał na wystawę światową do Brukseli, zdobył na niej medal, ale i serce oddał Belgijce, którą poślubił w 1912 roku i na stałe osiadł w Belgii.




Dostawcą dworu królewskiego jest również Godiva. W czasach, kiedy za służbową dietę kupowałam Leonidasy, marzyły mi się czekoladki z Godivy. Pamiętam radość w biurze, kiedy nasi współpracownicy z Brukseli przywieźli w prezencie pudełeczko słodkości Godivy. Raj...




Wspomnę jeszcze o Mary, moich ulubionych czekoladkach. W 1919 roku Mary Delluc, wielbicielka czekolady, otworzyła sklep z czekoladkami przy la Rue Royale w Brukseli, którą niemal codziennie przejeżdżał król i możnowładcy. W lokalu były również stoliki, przy których można było usiąść i wypić kawę, delektując się przy tym czekoladkami. Podobno Mary miała specjalny zeszyt, w którym zapisywała ulubione smaki klientów, a na podstawie tych obserwacji w swoim laboratorium na zapleczu dopracowywała gamę czekoladek, dbając jednocześnie o ich wygląd. Czekoladki Mary to prawdziwe klejnoty. Docenił je i król, w 1942 roku salon otrzymał po raz pierwszy tytuł liweranta dworskiego. Czekoladki Mary można kupić w wielu miejscach w Brukseli i innych belgijskich miastach, ale salon przy la Rue Royale również nadal istnieje do dziś.






A oto pełna lista obecnych dostawców czekoladek dla króla: 
Confiserie Leonidas sa 
Galler Chocolatiers sa 
Godiva Belgium sprl 
Mary nv 
Neuhaus nv 
Pâtisserie Wittamer & Co sa 
Pierre Marcolini Group 
Van Dender bvba

Lista wszystkich dostawców dostępna jest na stronie www.dghb.be

1 komentarz:

  1. Przepiękne zdjęcia, markowe czekoladki, isty najlepszy smak - co tu mówić, dobry gust :)

    OdpowiedzUsuń

Copyright © 2016 Cały ten Beneluks... , Blogger