14.2.17

O wojnie, życiu, miłości i Gandawie

Wojna i terpentyna

O tej książce nie mogłam nie napisać.

Krytykiem literackim nie jestem i daleko mi do tego. Jako umysł bardziej ścisły (mam tylko nadzieję, że nie ściśnięty) do takich zadań nie roszczę sobie prawa, napiszę więc tylko krótką notkę o książce, która zupełnie pochłonęła mnie w ostatnich dniach, a jest to "Wojna i terpentyna" Stefana Hertmansa. Nie będę się rozpisywać się o tym, jak piękna jest to opowieść o życiu, rodzinie, trudnym dzieciństwie, nieszczęśliwej miłości, o tym pisali już krytycy na całym świecie. Wspomnę natomiast, że autor książki, jaki i jego dziadek, o którym jest to opowieść, to Belgowie z Flandrii. Stefan Hertmans pięknie przedstawia Gandawę z początków XX wieku, sporo jest też nawiązań do stosunków flamandzko - walońskich w tym okresie. I jest to też opowieść o I wojnie światowej widzianej z perspektywy młodego Flamanda. Książkę "połknęłam" jednym haustem, a w najbliższym czasie postaram się wybrać do Gandawy, żeby pospacerować ulicami, o których pisze Hertmans.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 Cały ten Beneluks... , Blogger